poniedziałek, 2 marca 2015

Niedziela dla włosów: jogurcik, aktualizacja

Niedziela dla włosów była wczoraj, ale straaaasznie nie miałam siły nic pisać, dlatego publikuję ją dzisiaj. Tym razem postanowiłam zafundować włosom proteiny w postaci, jakiej jeszcze nie próbowałam - z jogurtem naturalnym. Plus marcowa aktualizacja :)
Spa włosowe zaczęłam jak zwykle, od nocnego olejowania olejem awokado. Rano na 30 minut wtarłam jeszcze w skórę głowy olejek odżywczy, po czym umyłam - skalp szamponem oliwkowym, włosy Kallosem Omega.
Po umyciu nałożyłam maskę, której bazą były 2 emolientowe maski - Kallos Banana i maska rokitnikowa. Do tego tytułowy jogurt, cała łyżeczka. Żeby mieć pewność, ze włosy zachowują nawilżenie dodałam też ulubione produkty: pantenol, żel aloesowy, miód i kilka kropli tego samego oleju, który nałożyłam na noc.
Maskę trzymałam tylko 30 minut, by nie przedobrzyć z proteinami. Po spłukaniu, zabezpieczeniu włosów i wysuszeniu tak się prezentowała całość(lampa i bez):
Włosy były dosyć gładkie, chociaż nie tak jak po masce z samymi emolientami i nawilżaczami; do tego bardzo sypkie i miękkie. Końcówki odrobinę fruwały, podejrzewam, że przez proteiny, ale ogólnie - efekt całkiem w porządku.
Bonusowo włosy na zewnątrz - niestety, akurat był straszny wiatr :<

Jeśli zaś chodzi o aktualizację - w tym miesiącu moje włosy były dobrze traktowane, miałam sporo czasu i mogłam fundować im bogate zabiegi.
Ogólnie jednak, kondycja niekoniecznie się zmieniła - mam wrażenie, że na tę chwilę osiągnęłam szczyt możliwości moich włosów - z odpowiednią pielęgnacją są miękkie, gładkie i nawilżone. Jka zwykle końcówki są nieco niesforne, ale tak chyba musi już być - przynajmniej dopóki nie zdecyduję się na drastyczne cięcie, a jak na razie - zapuszczam.
Zresztą, chociaż włosy na końcach mam rzadkie, to jest to "wina" kilku lat cieniowania i nie dbania o nie, aczkolwiek w tej chwili włosy są zdrowe - rozdwojenia są na tę chwilę pojedyncze i po rpostu nie mam po co ich podcinać.

Ich "oficjalna" długość zmierzona wczoraj to 54 centymetry, od czubka głowy aż po najdłuższe końce. Mierzę w ten sposób, gdyż moim celem są włosy nie o konkretnej długości w centymetrach, a wizualnie - do wcięcia w talii - brakuje mi jeszcze jakiś 12-15 centymetrów do tego. Może w rok się uda :)
Btw - nie mierzę obwodu, bo nie mam zaufania ani do siebie, ani do mojej mamy w tej kwestii - wyszło jej najpierw 11(!), a potem 9 centymetrów, co przy moich cieniaskach wydaje mi się mocno przesadzone ;)

12 komentarzy:

  1. Piękne masz włosy. I kolor mi się podoba, marzy mi się ostatnio taki, ale do niego jeszcze długa droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Udało mi sie trafić na kolor właściwie za 2 podejściem:)

      Usuń
  2. Pięknie. Dzięki tym zdjęciom na wietrze widać, jakie są sypkie ;) Ja jogurcik mieszam z miodem, żółtkiem i odrobiną olejku (zwykle kokosowego). Moje włosy go lubią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Moje jak widać całkiem całkiem lubią, ale jednak proteiny raz na jakiś czas :)

      Usuń
  3. jeszcze nie próbowałam jogurtu a włosy piękne;) kolorek cudny szkoda ze na moich włosach się takiego nie da zrobic;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja planuje zahodowac jeszcze jakieś 20- 25 cm, daje sobie 3 lata na to 😉
    Włosy w ruchu wyglądają pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ja mam nadzieję ze te wymarzone 12-15cm się uda w rok, może ciut więcej :)

      Usuń
  5. Końcówki ewidentnie do podcięcia, tak z 4-5cm, i wtedy włosy będą cudowne, bo poza tymi końcówkami są ładne, gładkie i lśniące :) a przerzedzone końce niestety psują cały efekt tafli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podcinane w grudniu, taka ich uroda - na razie zapuszczam. Gdybym miała je podcinać za każdym razem, gdy widać przerzedzenia, to nigdy bym nie zapuściła :<

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...