niedziela, 6 października 2013

That's Mauvie! - pomadka Hydra Extreme od Maybelline

Uff, pierwszy tydzień semestru za mną. Był bardzo męczący(chociażby wykłady do 20, laboratoria do 18), zakończył się też dla mnie bólem gardła, ale przynajmniej mam chwilę oddechu(między robieniem wektorowej mapki a uczeniem się teorii z sieci :D)


Dzisiaj postanowiłam napisać co nieco o mojej ulubionej szmince. Tym samym przedstawię Wam pierwszy z kilku produktów do ust, których używam :)

Maybelline Hydra Extreme zakupiłam na osławionej już rossmanowskiej obniżce -40% na kolorówkę. Sporo czasu spędziłam nad doborem koloru - przyznam, kuszą mnie od dawien dawna wszelkie ogniste czerwienie czy bordo, żaden jednak z tych intensywnych czy ciemnych kolorów nie pasuje do mojej twarz(może kiedyś znajdę).
Z odpowiednich dla mnie wariantów kolorystycznych najbardziej na ręce spodobał mi się 210(albo, według innych oznaczeń 160) - That's Mauvie. Na ustach okazał się strzałem w dziesiątkę!


Wedle słów producenta:
Ekstremalne, dogłębne nawilżenie. Odżywienie aż do 8 godzin. Ekstremalna, ochronna moc balsamu do ust (nawilża, zawiera alantoinę i SPF 15) -usta są aż 6 x bardziej nawilżone, błyszczące, odżywione i zabezpieczone przed pierzchnięciem.
Idealnie gładka warstwa, SPF 15, nowatorska formuła, lekka żelowa konsystencja.
* 24 rozkoszne kolory (od bladych różów po czerwień, fuksję i fiolet)
* 6 x więcej nawilżenia (w porównaniu do ust bez Hydra Extreme)
* usta nasycone najgłębszym kolorem! 


Musze stwierdzić, że ta seria jest rzeczywiście udana. Naprawdę nieźle nawilża usta(chociaż ja i tak pod pomadkę używam balsamu), ładnie wygląda, kolor trzyma się też przyzwoicie - nigdy nie miałam okazji sprawdzić czy da rade 8 godzin, niemniej 3-4 spokojnie, a mnie więcej nie potrzeba. Nie rozmazuje się, nie zjada i nie podkreśla skórek(za co ma największy plus!).


Bardzo podoba mi się konsystencja - jest miękka, kremowa, gładko sunie po ustach, a uważam, że nie ma nic gorszego niż tępa pomadka.
Opakowanie jest eleganckie, dosyć odporne na uszkodzenia, chociaż moje było oznaczone nalepką "Tester"(a wygrzebałam specjalnie z samego końca stojaka, by mieć pewność, że nikt jej nie ruszał) :)


Sam kolor jest bardzo ładny, trochę przygaszony róż, który określiłabym jako brudny. O dziwo na ustach prezentuje się intensywniej niż na ręce, ale nadal jest miły dla oka i subtelny. Bardzo ładnie podkreśla naturalny kolor moich ust i nie ma drobinek.

Na ręce w różnym świetle:



I na ustach:






Mogę śmiało uznać tę pomadkę za mojego faworyta i nosze ją najczęściej, zwłaszcza, że odcień pasuje i na jesień/zimę, jak i na wiosnę :)

1 komentarz:

  1. W moim bardzo delikatny :) choć mam ulubiony kolor z oriflame, to ten jest kuszący :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...